Biało-czerwona musi być używana do tego, żeby łączyć, a nie żeby dzielić
W czwartek w Sopocie kandydat KO na prezydenta wziął udział w wiecu, w którym uczestniczyła też jego małżonka Małgorzata Trzaskowska, premier Donald Tusk, prezydenci Gdańska i Sopotu oraz trójmiejscy samorządowcy.
Trzaskowski nawiązał w swoim wystąpieniu do przypadającego w czwartek święta pracy; podziękował związkom zawodowym i pracownikom, którzy pomimo święta wykonują swoje obowiązki. "W tym miejscu trzeba pozdrowić wszystkie związki zawodowe, pozdrowić oczywiście Lecha Wałęsę, bez którego nie byłoby naszej wolności. Ale w tych ostatnich latach związki zawodowe też odegrały bardzo ważną rolę, upominając się o prawa was wszystkich" - zauważył.
Kandydat KO wymienił Związek Nauczycielstwa Polskiego, bo - jak mówił - gdyby nie praca Związku Nauczycielstwa Polskiego, "wszystkich naszych nauczycielek i nauczycieli, wszystkich, którzy pracują w polskiej szkole, było nad nią widmo (Przemysława) Czarnka, pełne jego interesów, indoktrynacji, zniszczenia polskiej szkoły". "Dziękujemy wam za obronę polskiej szkoły" - powiedział Trzaskowski.
Zaznaczył, że Polska osiągnęła niebywały sukces, a Polacy są symbolem na całym świecie. "Wielu z nas ten sukces odniosło, ale dzisiaj, zwłaszcza jak rozmawia się z młodym pokoleniem, trzeba jasno mówić o tym, że musimy stworzyć takie warunki, żeby każda i każdy miał szansę na realizację swoich marzeń i aspiracji, na pracę godną, na pracę dobrze płatną, na pracę właśnie zgodną z aspiracjami. I również o tym są te wybory, które są przed nami" - mówił kandydat KO na prezydenta.
Podkreślił również, że biało-czerwona flaga Polski "jest naszym świętym symbolem". "Ale biało-czerwona musi być używana do tego, żeby łączyć, a nie żeby dzielić" - dodał Trzaskowski. Przypomniał, że Karol Nawrocki przyszedł z flagą na debatę w Końskich, "a gdy zgasły reflektory, to ją porzucił".
"Przyszedł i chciał używać naszych barw narodowych po to, żeby nas dzielić. Żeby próbować nam wmówić, że tylko on ma prawo do patriotyzmu. Wszyscy mamy prawo do patriotyzmu. Wszyscy mamy prawo do biało-czerwonej" - mówił Trzaskowski.
Kandydat odniósł się również do - jak mówił - gorszących, skandalicznych tez, które padły podczas ostatniej debaty prezydenckiej. "Nigdy (one) nie powinny być wygłoszone w Polsce, a zwłaszcza w polskiej debacie prezydenckiej" - podkreślił.
"Widzieliście tych, którzy chwalili Putina - mordercę, który nasyła swoich żołdaków, żeby mordowali niewinnych ludzi. Nasyła swoich żołdaków, żeby gwałcili kobiety, zabijali albo porywali dzieci. Dla takich ludzi nie ma miejsca w polskiej debacie politycznej" - mówił Trzaskowski.
"Widzieliście człowieka, który kpił i używał słów haniebnych w odniesieniu do powstania w getcie, kiedy młodzi ludzie, niejednokrotnie nastolatkowie z gołymi rękami rzucili się na hitlerowców, żeby bronić swojej godności. Dla takich ludzi nie ma miejsca w polskiej polityce" - dodał polityk.
Podkreślał, że trzeba "w tym momencie pamiętać o przesłaniu profesora (Mariana) Turskiego, który jasno nam powiedział: +nigdy nie bądź obojętny+. I dlatego dziękuję wszystkim tym, którzy tak jak ja zareagowali na te haniebne słowa".
Doprecyzował, że mówi o kandydatach na prezydenta: marszałku Sejmu Szymonie Hołowni i wicemarszałek Senatu Magdalenie Biejat, bo podczas debaty protestowali przeciw takim wypowiedziom. "Ale absolutnym skandalem jest to, że moi bardzo poważni konkurenci, w tym prezes IPN-u, nie zareagowali. Jestem przekonany, że każdy prezydent Rzeczpospolitej do tej pory zareagowałby na te słowa. Na pewno zareagowałby na nie Lech Kaczyński. Karol Nawrocki postanowił odwrócić wzrok" - mówił Trzaskowski.
Stwierdził też, że "właśnie dzisiaj, w tych trudnych czasach, po słusznie minionych latach propagandy i kłamstwa wracają politycy, którzy przez cały czas chcą dzielić i bazują tylko i wyłącznie na złych emocjach". "Właśnie dzisiaj musimy odbudowywać poczucie wspólnoty, musimy być razem. Nie wolno nam zabrać sobie poczucia patriotyzmu. Nie wolno nam zabrać sobie poczucia dumy z tego wszystkiego, co udało nam się wspólnie osiągnąć (…). Musimy postawić na kogoś, kto będzie prezydentem, który będzie arbitrem polskich sporów, który nie będzie tylko i wyłącznie po jednej stronie barykady" – powiedział kandydat KO na prezydenta.(PAP)
mchom/ dsok/ wj/
